sobota, 26 grudnia 2009

Święta!

Witam po dłuższej przerwie. Brak weny zaowocował pustką. Hm, dziwnie to ująłem. Nie ważne. Wesołych świąt dzieci, rodzice oraz inni – psy, koty, chomiki i te inne takie.

Święta! Cóż to za nadzwyczajna chwila? Jest piękna i wspaniała. Doskonała wręcz. Wszyscy teoretycznie powinni się cieszyć. Bo co innego zostało?

Czy na pewno są te święta takie szczęśliwe? Nie zawsze. Bywają chwile poirytowania i wręcz wkurzenia, czasami smutek. Co jest szczęśliwego w świętach? I czy to szczęście jest prawdziwym szczęściem? Powiedz mi dziecko, co dla ciebie jest najważniejsze w świętach… „Nooo… yyyy… Pan Jezus się rodzi i eee… Gwiazdka świeci… eee”. A tak naprawdę? „Eee… dostanę Playstation 3, telewizor, Ipoda oraz komcia!”. No tak. Cieszę się.

Przyznaję, ja byłem taki. Zawsze „Święta = Prezenty!”. Nigdy u mnie w rodzinie nie było śpiewania kolęd, chodzenia na pasterkę (Ba! Dowiedziałem się o pasterce, gdy miałem 14 lat.), uśmiechu, radości… Radości ze świąt, spotkania rodziny. Nic z tego. Ciągle ten zapach mocnych perfum tatusia, dzieciaki cieszące się z kupy prezentów. Do niedawna nie widziałem w tym nic złego. Ale to się zmieniło. 

Wyobraźmy sobie… Kolację wigilijną. Jedzonko. Życzenia typu „szczenździa, zdrowia i pomyźlnoździ acha i kupę kasy!”. Dzieciak skakał, bo myślał, że zaraz będą prezenty. Nic z tego! Jeszcze papu trza wszamać.

Siedzi podparta, nic nie chce jeść. Doskonale wie, co dostanie. Bo poprosiła mikołaja. A mikołaj wydał ostatnie pieniądze by kupić tą piękną lalkę (na następny dzień została popsuta). Dziecko jest złe, że musi czekać. Smutne, że musi czekać. Martwi się, że mikołaj jej tylko parę prezentów przyniesie, nie 10.


Kochany tatuś dziecka. Powiedział dziadkowi, że niestety ma za mało pieniędzy. Dziadek kupił resztę prezentów, bo wypada. Tatuś ciągle powtarza dzieciakowi, że dostanie wszystko, jak będzie grzeczna. Dziecko ma to głęboko w dupie, bo wie, że i tak dostanie prezenty wymarzone. Gwiazdka i urodziny są najlepsze – bo prezentyyy!

Coś tu jest nie tak… To jest świąteczne szczęście? Czy szczęście z prezentów? Hm? Kto ją odwiedził na urodziny? Nikt. Bo musiała się pobawić lalkami. Nawet tortu nie spróbowała.

W tym świecie, gdzieś gubimy to całe szczęście, cały klimat. Wszystko jest odwalane, „bo wypada!”. Jeszcze do tego wymyślają głupie przesądy, które nigdy się nie sprawdzają. Mam zjeść wszystkie potrawy na stole wigilijnym, bo mnie ominie tyle przyjemności, ile potraw nie zjadłem. Dlaczego nie jest na odwrót? Dlaczego wszędzie jest to fałszywe szczęście? Dlaczego tej pieprzony telewizor gra (a tam kolęda)?

Kto wymyślił, że trzeba sprzątać mieszkanie przed świętami? Ktoś nas odwiedzi? Może święty mikołaj z Pierdonki? Dlaczego w święta ludzie na siebie się najbardziej drą? Pośpiech, biegniemy posprzątać. Bo tak wypada.

Dlaczego nas karmią rybami? Nie chcę jeść ryb! Nie chcę jeść karpia! Gdybym mógł, to bym te wszystkie miłe ryby wrzucił tam, skąd przybyły. Do jeziora.

Ludzie, róbcie ze świąt Święta, a nie jakąś próbę generalną otwierania prezentów i spożywania wina. Uczcie dzieci czegoś więcej niż oczekiwać prezentów! I wyłączcie do jasnej cholery ten piekielny telewizor!

Mi się prezenty podobały. Ale atmosfera mnie dołuje.

Nienawidzę nadpobudliwych i rozwydrzonych dzieciaków.

Nie lubię złości świątecznej.

Wesołych świąt! A raczej ich końcówki :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz