sobota, 30 lipca 2011

Nowe gry vs. gracz starej epoki


Od wielu lat nie gram już w nowe gry. Przez długi okres czasu, była to wina mojego sprzętu, który do najnowszych nie należał. Ba! Był składakiem i nawet przez pewien czas miałem na nim windows 98 i trzymałem wszystko w pudełku (Dwa lata temu jakoś). To były czasy... Grałem wtedy zwykle w stare rpgi, strategie i platformówki pod dosa. Używałem ff 2.0 i starego gg 6.0. Dużo do szczęścia nie było mi potrzebne, póki nie założyłem profilu na Digarcie i sytuacja wręcz wymagała zainstalowania systemu nowszego. Ja byłem lekko inny i palnąłem windows 2000. Nadal grałem w starsze tytuły, używałem starego PS do kadrowania i... wynik można zobaczyć na moich starych digartowych pracach.

Rok temu dostałem nowego laptopa. Zainstalowałem pierwszy lepszy tytuł, reklamowany jako "bardzo dobry". Padło na Assassin's Creed. Jakość grafiki, jakość dźwięku była dla mnie... jak lot na księżyc i z powrotem. Ale... Czegoś mi brakowało. Nie dałem rady przejść gry, była trudna - fakt. Ale... gdzie klimat? Wymieszane epoki, dziwaczna stylistyka grafiki. Mimo, że oprawa bardzo ładna, kadry były brzydkie, nudne. Nie lubię gier, gdzie jest ciągle to samo. Potem był Dragon Age - reklamowany jako duchowy następca Baldur's Gate. Wiecie co? NIE. Po prostu "NIE.". Zbyt liczne uproszczenia i wielki marketing jako "erpeg fszech czasuw" zabiły tę grę. Gdy chcecie coś prostego, polecam Diablo 1 i Diablo 2 - wspaniałe i ponadczasowe gry, które chyba nigdy mi się nie znudzą.



Często pojawiają się lamenty starych graczy, że gry stają się zbyt proste, że jest "konsolizacja" gier. I ja... Niestety muszę przyznać rację. Coraz więcej obecnych gier nadaje się do pogrania na kanapie. Pograsz 5 godzin, ukończysz grę, napiszesz na fejsbuku, jaka była fajna - odłożysz pada/laptopa i idziesz się napchać pizzy. Kiedyś gry były w pewnym sensie wyzwaniem. Pamiętacie pierwszego Unreala? Mimo, że to FPS, to ta gra była tak wspaniała, tak trudna (i trudność wcale nie wynikała z inteligencji wrogów, o nie...), tak ogromna... Dziś Twórcy tej gry serwują nam jakieś Gears of War, gdzie plansze są malutkie, gra prowadzi nas za rączkę i możemy spędzić godzinę w jednej lokacji - wrogowie mają lepsze AI niż człowiek, bla bla bla... Nie ważne. Pomyślmy np. o Tomb Raiderze 3, szczególnie na PSX - Ja dwa pierwsze etapy przechodziłem 3 godziny. Tak. Tomb Raider Legend przeszedłem w 4 (hm... powiedzmy, że przeszedłem - gra mi się wywalała na ostatnim bossie).

Zatem... Quo Vadis gry komputerowe? Na prawdę muszą one podążać tą drogą? Nie muszą, ale gry od niezależnych twórców też mogą podobnie skończyć. Tak mi się wydaje...

Polecam konto UncleMroowy - Mało znany i niedoceniony człowiek. Odwala kawał porządnej roboty. Szczególnie polecam wszystkie jego maratony.
Piosenka na dziś: Porcupine Tree - Every Home Is Wired

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz