środa, 30 grudnia 2009

Cyk Pyk

Siedząc sobie spokojnie na krześle, klepiąc w klawiaturę, aby powstały literki, a literki złożyły się w zdania, chciałbym napisać coś nowego. Cyflówecka! Tak brzmieć będzie dzisiejszy temat. Owszem, cyfrówki są bardziej ekonomiczne - płacisz - masz, pstrykasz fotki, przegrywasz do kompa i cacy. Proste. W porównaniu do aparatów starszych, analogowych (gdzie trza ruszyć łepetyną, kupić klisze, wsadzić je do środka a potem wyjąć nie prześwietlając) to jest ciężej. Jak na obecne czasy to jest mało zdjęć (36 fotografii), trzeba je oddać do fotografa aby je wywołał, później zamówić odbitki lub skany, co wszystko drogie. Wielu osobom nie chce się fatygować i wolą sobie popstrykać fotki "cyflówecką" gdzie wszystko automatyczne i ułomne.
Photoblogi są pełne od "pięknych mordek" różnych panienek, uważających swe zdjęcia za dzieło sztuki, nie wiedzących jak wygląda prawdziwa fotografia. Jeżeli ktokolwiek powie, iż to "fotografia młodzieżowa" to niech stworzy wystawę w warszawie, ciekawe co krytycy powiedzą.


Moje milutkie dzieci, dlaczego te wasze piękne zdjęciolka stylizujecie na analogową fotografię? Toż to od razu widać wasz puder photoshopowy na tym. Nudzić może, jak kwiat polskiej młodzieży wciąż fotografuje biedne kwiatuszki albo wyszczerzone mordki. Deviantart jest pełen takiej twórczości, Digart zaczyna być. Zdjęcia z komórki też sobie darujcie.
I co z tego? Nic. Jak zwykle.

poniedziałek, 28 grudnia 2009

Wszystko się zmienia. Pomimo to, dajcie możliwość powrotu.

Dziś znowu o tym nudnym internecie. Na tyle nudnym, że aż jeszcze trza popisać. Wyżalić się i ukoić swoje własne pseudo cierpienie. Dobrze, koniec wstępu. Pora sobie odpowiedzieć na parę pytań. Mianowicie: Większość ma, albo konto na Youtube, albo na Last.fm, albo nawet na tym tragicznym gronie! Każdy, kto dłużej jest na tychże portalach, może czasem odczuć nagłe zmiany. Gwałtowna zmiana layoutu bez początkowego ustalenia z użytkownikami strony doprowadza ich do nadmiernego toczenia piany z ust. Sam się cholernie wkurzyłem, jak zobaczyłem nowy wygląd last.fm... No dobrze, ładne jest. Ale gdzie klimat? Można jakoś to zmienić? "Nie". Ale jak to? Normalnie. Nie ma możliwości powrotu. Strona się rozwija i ma być coraz ładniejsza. Nigdy to nie wychodzi, ale mniejsza o to. Kanały na youtube. Na pewno udało Ci się kiedyś zrobić ładny i klimatyczny wygląd kanału... i co? Przychodzi wspaniała zmiana i wziuuu masz rozwalający się piękny i NOWOCZESNY kanał od pana google. Jakby poprzedni był zły, co nie? I tak YT jest zacofany pod względem wielu stron. Dobrze, przejdźmy do naszego rodzinnego grona. Zawsze ta strona kojarzyła mi się z prędkością "klik i jedziesz dalej...". Wszystko by było dobrze, gdyby nie to, że nowy wygląd gronostaja powoduje, że Firefox zajmuje 200mb ramu a Opera 100mb. Każdy troszkę słabszy komputer musi się namyślić, zanim ruszy. I to ma być postęp mości panowie? "Wóz, albo nawóz", cóż... Wolę jednak nawóz.
Programy... GG8 jest "be", to każdy wie. Ale jak się zastosuje piękny programik pod tytułem "gg banner killer" to program znów staje się używalny. Tu akurat nikt nie nakazuje korzystać z najnowszej wersji. Ja osobiście siedzę na szóstce (parę dni temu korzystałem z aqq do gg). Jest też wiele alternatyw, dlatego nie czuję tu wielkiej presji. 

Zmiany zawsze wychodzą na dobre, ale nie każdemu się podobają. Ludzie, dajcie możliwość powrotu na stare dobre śmieci. Przyzwyczajenie zawsze zwycięży. Bo tak, to jedynie można wspominać stare dobre czasy na webarchive. Pozdrowienia.

sobota, 26 grudnia 2009

LOL! – Czyli o wyrażaniu emocji w Internecie.

-„O LOL! ROTFL! Co nie?”

-„Hm… Nie rozumiem.”

-„Loool on nie rozumie lool.”

Nigdy do końca nie wiadomo, jak należy wyrażać swoje emocje w Internecie. Może być i „LOL”, może być za pomocą emotek. „Dziś było super :>”. Rozmówca może szybko odszyfrować, jaki ma stosunek druga osoba do danej sprawy. Jest tylko jedno „ale” proszę państwa!

Nie przenoście lolów, rotelów i innych iksdeków do życia codziennego! Co to ma być? Zamiast śmiechu mówią ludzie „o lool”. Lol to przyjaciel Bola, a nie sposób na wyrażanie śmiechu.

Powiem szczerze, nigdy w żadnym z słowników nie spotkałem się z lolem, albo lolem dwa. Nie wiem dokładnie, dlaczego to jest tak fajne. Wiem, że dla mnie nie jest. To tak jakbym biegał w glanach bez skarpetek, albo podkradał gołębie z Warszawskiego rynku.

Hej, ale czekaj. Dlaczego piszecie emotki na zwykłych kartkach? W sumie… czasem, ale tylko czasem tak też można wyrażać swoje emocje. To po prostu nawyk z tego wspaniałego Internetu. Nie można się uśmiechnąć podczas podawania liściku?

Ludzie, nie rewolucjonizujcie języka polskiego. Przecież on jest piękny.

Pozdrowienia.

Święta!

Witam po dłuższej przerwie. Brak weny zaowocował pustką. Hm, dziwnie to ująłem. Nie ważne. Wesołych świąt dzieci, rodzice oraz inni – psy, koty, chomiki i te inne takie.

Święta! Cóż to za nadzwyczajna chwila? Jest piękna i wspaniała. Doskonała wręcz. Wszyscy teoretycznie powinni się cieszyć. Bo co innego zostało?

Czy na pewno są te święta takie szczęśliwe? Nie zawsze. Bywają chwile poirytowania i wręcz wkurzenia, czasami smutek. Co jest szczęśliwego w świętach? I czy to szczęście jest prawdziwym szczęściem? Powiedz mi dziecko, co dla ciebie jest najważniejsze w świętach… „Nooo… yyyy… Pan Jezus się rodzi i eee… Gwiazdka świeci… eee”. A tak naprawdę? „Eee… dostanę Playstation 3, telewizor, Ipoda oraz komcia!”. No tak. Cieszę się.

Przyznaję, ja byłem taki. Zawsze „Święta = Prezenty!”. Nigdy u mnie w rodzinie nie było śpiewania kolęd, chodzenia na pasterkę (Ba! Dowiedziałem się o pasterce, gdy miałem 14 lat.), uśmiechu, radości… Radości ze świąt, spotkania rodziny. Nic z tego. Ciągle ten zapach mocnych perfum tatusia, dzieciaki cieszące się z kupy prezentów. Do niedawna nie widziałem w tym nic złego. Ale to się zmieniło. 

Wyobraźmy sobie… Kolację wigilijną. Jedzonko. Życzenia typu „szczenździa, zdrowia i pomyźlnoździ acha i kupę kasy!”. Dzieciak skakał, bo myślał, że zaraz będą prezenty. Nic z tego! Jeszcze papu trza wszamać.

Siedzi podparta, nic nie chce jeść. Doskonale wie, co dostanie. Bo poprosiła mikołaja. A mikołaj wydał ostatnie pieniądze by kupić tą piękną lalkę (na następny dzień została popsuta). Dziecko jest złe, że musi czekać. Smutne, że musi czekać. Martwi się, że mikołaj jej tylko parę prezentów przyniesie, nie 10.


Kochany tatuś dziecka. Powiedział dziadkowi, że niestety ma za mało pieniędzy. Dziadek kupił resztę prezentów, bo wypada. Tatuś ciągle powtarza dzieciakowi, że dostanie wszystko, jak będzie grzeczna. Dziecko ma to głęboko w dupie, bo wie, że i tak dostanie prezenty wymarzone. Gwiazdka i urodziny są najlepsze – bo prezentyyy!

Coś tu jest nie tak… To jest świąteczne szczęście? Czy szczęście z prezentów? Hm? Kto ją odwiedził na urodziny? Nikt. Bo musiała się pobawić lalkami. Nawet tortu nie spróbowała.

W tym świecie, gdzieś gubimy to całe szczęście, cały klimat. Wszystko jest odwalane, „bo wypada!”. Jeszcze do tego wymyślają głupie przesądy, które nigdy się nie sprawdzają. Mam zjeść wszystkie potrawy na stole wigilijnym, bo mnie ominie tyle przyjemności, ile potraw nie zjadłem. Dlaczego nie jest na odwrót? Dlaczego wszędzie jest to fałszywe szczęście? Dlaczego tej pieprzony telewizor gra (a tam kolęda)?

Kto wymyślił, że trzeba sprzątać mieszkanie przed świętami? Ktoś nas odwiedzi? Może święty mikołaj z Pierdonki? Dlaczego w święta ludzie na siebie się najbardziej drą? Pośpiech, biegniemy posprzątać. Bo tak wypada.

Dlaczego nas karmią rybami? Nie chcę jeść ryb! Nie chcę jeść karpia! Gdybym mógł, to bym te wszystkie miłe ryby wrzucił tam, skąd przybyły. Do jeziora.

Ludzie, róbcie ze świąt Święta, a nie jakąś próbę generalną otwierania prezentów i spożywania wina. Uczcie dzieci czegoś więcej niż oczekiwać prezentów! I wyłączcie do jasnej cholery ten piekielny telewizor!

Mi się prezenty podobały. Ale atmosfera mnie dołuje.

Nienawidzę nadpobudliwych i rozwydrzonych dzieciaków.

Nie lubię złości świątecznej.

Wesołych świąt! A raczej ich końcówki :3