wtorek, 1 lutego 2011

Ressurection

Dziwne, nie było mnie tu praktycznie cały rok, a czuję, że minął co najwyżej miesiąc. Irytująca sytuacja. Szczególnie, gdy ma się w głowie masę pomysłów dotyczących bloga, fotografii, rysunku a nawet mojego starego i zapomnianego moda. Nie zginąłem, żyję, chociaż wiem, że nikt specjalnie za mną nie tęsknił. Ba! Nawet pewnie nikt tego nie czyta. Cóż… Trzeba chyba tu porządnie posprzątać i wziąć się do roboty.

Niedawno ustawiłem tutaj nowy styl i skasowałem parę postów, które moim zdaniem nie były tutaj potrzebne. Niektóre osoby myślały już, że na nowo zacznę tutaj pisać, lecz znów zapadł mrok na 3… 4… 5 miesięcy. Niby się uczyłem, a praktycznie to nic specjalnego nie robiłem. To smutne, jak dużo czasu potrafi stracić człowiek grając w jakieś durne gry – a przyznaję się, grałem.

Ostatnio pojawiła się masa nowych, ciekawych tematów, które warto poruszyć, pochwalić, zmieszać z „dog shit’em”. Prawdę mówiąc, mało kto o tym pisze, ponieważ nikt nie widzi w tym nic złego. A wiecie co? Ja, stary przymulator skurczybyk lubię obalać wszystkie rzeczy w dość klasyczny sposób. Publicystyką, o ile to badziewie, co tutaj widzicie, można nazwać publicystyką. Może kiedyś będzie można – póki co, próbujmy się wybić.

W skrócie ujmując, chciałem ogłosić wielki event o nazwie „Ressurection” ufundowany przez firmę Ressurection Squad Z.o.o. – Sam Jezus udzielił mi pozwolenia i natchnienia na kontynuowanie tej wspaniałej strony o wspaniale zaprogramowanym kodzie na wspaniałym darmowym hostingu (dobrze, szczerze mówiąc, blogger to moim zdaniem jeden z najlepszych serwisów do darmowych blogów, więc te słowa bierzcie półnanieserio), o wspaniałej, kolorowej szacie graficzej i wspaniałymi piosenkami Indie grającymi na wejściu. Ludzie! Zacznijcie zmieniać skarpetki, nie wpychajcie się, nie pytajcie się mnie o drogę i jak leci u mnie w słuchawkach post-rock, nawet nie ośmielajcie się mi przeszkadzać.

Pozdrawiam Koleje Mazowieckie! Odwalacie kawał świetnej roboty, a ekstra duże (niczym kawałki owoców w Jogobelli) wywietrzniki są naprawdę cool i pozwalają wszystkim udać się w magiczną podróż dookoła Syberii. Życzę miłych chwil spędzonych w Grodziskim Mc. Donaldzie. Aha i jeszcze jedno – jak widzicie artystę na ulicy, dajcie mu więcej niż 5 złotych. Taka moja prywatna prośba.

Muzyka na dziś: Explosions In The Sky – The Birth And Death Of The Day (GY!BE będzie później…)

1 komentarz:

  1. Dobrze, że znowu zacząłeś pisać bo bardzo "fajnie" się Ciebie czyta :3.

    OdpowiedzUsuń