czwartek, 3 września 2009

Linux...


Linux to znany wśród wszystkich system, którego mało, kto używa. Przyjęło się, że to system, dla geeków lub, nerdów (tak, byłem taki kiedyś). Linux ten, „uniksowy linux” jest dla nerdów, linux „user friendly” jest dla normalnych ludzi i nie ma nic wspólnego z prawdziwym uniksem. Ale czy się opłaca? Z jednej strony tak… z drugiej nie… Na pewno się czegoś nauczysz, mówią wszyscy (taaak! Chyba wkurzać się). Ale co jest w linuksie najgorszego? Wciąąąąga! Jednakże osoba, która uczy się na cudzych błędach i nie lubi majsterkować nie straci roku na pieprzenie się z tym pieprzonym systemem. Teraz krótka historia mojego linuksowania:

1. Mandriva Xtreme 2.1 spring – system który ma masę programów zainstalowanych, ale coś za coś… rozpada się (dosłownie!). Siedziałem dosyć długo.

2. Ubuntu 8.10 – Wydawało mi się, że to dobry system… szybko odkryłem, że to gówno nie z tej ziemi. Przesiadłem się po tym na Debilna
3. Debian Lenny 5.0 – Najlepsza dystrybucja linuksa jaką miałem (oprócz Slackware, ale o tym później). Dużo się robi ręcznie, lecz czasami może odpieprzyć robotę za nas. Dopiero zmiana karty graficznej mnie wygoniła z tego systemu… nie potrafiąc ustawić odświeżania w moim monitorze odpowiedniego. Teraz mam LCD, więc powinno jeszcze działać. Przygodę z Debianem wspominam najmilej. Cieszyłem się prawie ze wszystkiego, co udało mi się zrobić. Po zmianie karty wróciłem na Ubuntu…
4. Ubuntu 9.04 – Jeszcze większe gówno niż wersja 8.10…
5. Ubuntu 8.04 LTS – Jedna z lepszych wersji ubuntu, nie zmienia to faktu, że ubuntu to szajz. Dla tego wziąłem się w garść i zainstalowałem…
6. Slackware 12 – System dla tych, co się nie boją wyzwań. System jest trudny w opanowaniu, trudno znaleźć do niego pakiety binarne (coś jak plik.exe w windowsie). Daje również bardzo dużo satysfakcji i jest bardzo dobry… Z takiego pewnego powodu znów wróciłem do Windowsa…

Bo dosyć tego. Czy warto było? Warto, ale nie za długo ;). Jaki jest sens bawienia się tego? Nie wiem. Wolność tego systemu nie pozwala wyrobić sobie odpowiedniej miejscówy na rynku. Za to możesz poznać świat, w którym (prawie) nie ma wirusów. Świat, w którym rozmawia się z komputerem. 
To tyle ode mnie. Życzę miłej nocy.

1 komentarz:

  1. Mnie w Linuksie najbardziej spodobało się środowisko pracy (środowiska graficzne).
    Dlatego mi się podoba.
    Tam są moje ulubione.
    Jeśli mam do wyboru widzieć na ekranie to samo a mniej się męczyć to wybieram to, a więc prostą dystrybucję.
    Nie FreeBSD, nie trudniejsze dystrybucje.
    Obecnie wg mnie nie trzeba posiadać dużo wiedzy nt. Linuksa żeby go obsłużyć, dużo rzeczy jest ustawione od razu.
    Problem jest chyba taki, że jedna dystrybucja może się sprawdzić, a inna nie.
    U mnie nie sprawdziła się Fedora, Debian był OK ale miał prastare pakiety (i wersje środowisk graficznych GNOME i KDE ;) ), a z Ubuntu mam tę zasadę, że go omijam.
    Niewiele mi dość prostego zostało jeśli nie "bazujący na", aby OpenSUSE Leap ;)
    //
    U mnie na jednym komputerze dobrze się sprawdza FreeBSD legacy (w tej chwili 13.x), ale żeby go obsłużyć to już by trzeba chyba jakiś notatnik prowadzić na ten temat.
    Pomalutku i do przodu, po 1sze żeby się nie zrazić, a po 2gie że... mało mnie ten temat interesuje.
    Nie zamierzam być ekspertem, ale jeśli u mnie dobrze działa to trochę szkoda mi to zmarnować.
    Oczywiście nie będzie mi on służył za główny system, bo trochę za dużo kombinowania ;)
    Gdyby się nie sprawdzał to bym się nie zagłębiał.

    OdpowiedzUsuń